Kaźmierczak: Rząd powinien wrócić do programu, który zarzucił, a był chwalony

Kaźmierczak: Rząd powinien wrócić do programu, który zarzucił, a był chwalony

Dodano: 
Cezary Kaźmierczak, prezes ZPiP
Cezary Kaźmierczak, prezes ZPiP Źródło: PAP / Arek Markowicz
Rząd powinien wrócić do rozwiązań proponowanych w ramach „100 dni solidarności”. Wtedy Polska byłaby strefą żółtą, tylko niektóre powiaty czerwoną. Mapa drogowa była chwalona przez wszystkich. Rząd nagle się z niej wycofał. Komunikacja jest jego najsłabszą stroną – mówi portalowi DoRzeczy.pl Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Przedsiębiorcy domagają się zniesienia obostrzeń związanych z pandemią COVID-19. Jak Pana zdaniem powinno to wyglądać?

Cezary Kaźmierczak (prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców): Rząd bezwzględnie powinien wrócić do rozwiązań, które były zaproponowane w programie „100 dni Solidarności”. Program ten gwarantował uzależnienie znoszenia kolejnych obostrzeń od skali zachorowań. Na dzień dzisiejszy wyglądałoby to tak, że prawie cała Polska byłaby strefą żółtą, a jedynie wybrane powiaty strefą czerwoną.

Jednak przedstawiciele rządu tłumaczą, że faktyczna skala zakażeń może być inna, bo nie wszyscy zakażeni przeszli testy, więc nie zostali uwzględnieni w statystykach.

Ze strony rządu padają różne oświadczenia, że lista zakażonych jest mało wiarygodna, ale to przecież można sprawdzić. Zmienić kryteria na bardziej wiarygodne, np. uzależnić znoszenie obostrzeń nie od liczby zakażeń, ale od liczby wolnych łóżek w szpitalach. Ogólnie jednak należy wrócić do tej mapy drogowej, która była chwalona przez wszystkich. To zmieniono, nie wyjaśniając powodu tej decyzji. Komunikacja jest chyba najsłabszą stroną rządu.

Zarazem można też wskazać błędy w komunikacji ze strony przedsiębiorców – były wypowiedzi atakujące fakt, że otwarte są kościoły, podczas gdy wielu wiernych narzeka na obostrzenia i utrudnienia. Padały też słowa o takie, jak lidera protestu górali Sebastiana Pitonia, że pandemii nie ma, a COVID to lekka i przyjemna choroba. Takie słowa nie szkodzą czasem przedsiębiorcom?

Pan Pitoń reprezentuje siebie i każdy może powiedzieć, co chce. Jednak jak na razie jest w Polsce sześć organizacji uznanych za reprezentatywne dla przedsiębiorców i nie słyszałem, żeby mówiły coś nierozsądnego, wzywały do jakichś dziwnych działań. Pan Pitoń mówi w swoim własnym imieniu. I jest oczywiste, że jak ktoś powie coś kontrowersyjnego to uwagę mediów przyciągnie. Nie należy brać tych słów za stanowisko przedsiębiorców. Są to prywatne opinie. Proszę nie utożsamiać ich z przedsiębiorcami.

Premier mówi o nowym ładzie, większym ucyfrowieniu itd. Czy pandemia stwarza szansę na realizację zapowiadanego „nowego ładu”?

Stwarza i pandemia może być impulsem do wprowadzenia pewnych koniecznych zmian. Pokazała rządowi i opinii publicznej takie obszary. To usługi publiczne, służba zdrowia, gdzie jak ktoś nie widzi problemu, to znaczy, że nie chce go widzieć. Nie chodzi tu tylko o ujawnione nieprawidłowości, afery, ale sposób funkcjonowania, finansowanie. To wymaga gwałtownej reformy. To samo dotyczy edukacji i w ogóle sektora publicznego. Natomiast firmy, przedsiębiorcy, jeśli gospodarka zostanie odmrożona, wielkiej pomocy nie potrzebują, potrzebują jedynie dobrych warunków do działania i prostych podatków. Mam nadzieję, że te elementy w programie, który rząd zamierza ogłosić zostaną ujęte. W Polsce takie analizy, co trzeba zrobić są bardzo dobre i powszechnie dostępne. Jesteśmy tu liderem w skali europejskiej a nawet światowej, natomiast dramat pojawia się przy wdrażaniu tych rozwiązań. Tu zaczynają się schody, miejmy nadzieję, że to się zmieni.

Czytaj też:
Wiceprezes PSL: Żądamy jak najszybszego zniesienia lockdownu

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także